Polonia jeszcze raz chce w Berlinie zawalczyć o swoje prawa. O tym, dlaczego jest to konieczne i jakie są szanse na sukces, w rozmowie z redaktorem polskiej redakcji Deutsche Welle Adamem de Nisau mówi szef niemieckiej Polonii Wiesław Lewicki.


DW: Polonia zarzuca Niemcom, że systematycznie łamią postanowienia polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 roku. Czy może Pan wyjaśnić, na czym dokładnie polegają te uchybienia?

W.L.: Chodzi o asymetrię między wsparciem, jakie otrzymuje mniejszość niemiecka w Polsce, a tym, jakie my otrzymujemy od Niemców. Według artykułu 20, 21 i 22 traktatu obie grupy mimo różnego statusu mają równe prawa. Ale tylko Polska ze swoich zobowiązań wywiązuje się wzorowo. Zapewniła niemieckiej mniejszości niesamowite zaplecze kulturalne, administracyjne, finansowe, itd., żeby ta mogła kultywować swoją tożsamość.  Ponad 15 mln euro rocznie wydaje strona polska na język niemiecki dla 300 tys. Niemców w Polsce. Projekty kulturalne to kolejne conajmniej 600 tys. euro na poziomime krajowym nie dotykając pomocy samorządów. Do tego pieniądze na infrastrukturę, utrzymanie stanowisk, zarządu, żeby mogły w sposób ludzki funkcjonować. I oczywiście miejsce w Sejmie.....

DW: Polacy w Niemczech takich praw nie mają?


W.L.: Nie, nam takich praw i takich środków się nam odmawia. Nie mamy pieniędzy na rzetelne kultywowanie swojej kultury, mimo że w Niemczech osób polskojęzycznych żyje blisko 2 miliony. Mówią: „Nie macie statusu mniejszości, nie podlegacie pod międzynarodowe prawa, możemy wam dać, ale nie musimy.” W sumie  dostajemy zaledwie 250 tysięcy euro rocznie. Najchętniej finansowane są festyny, na których są Niemcy, czy też badania naukowe o nas dla nich itp. Ale nie mamy na przykład możliwości dofinansowania na biura, telefony, środki podróży. Na polonijne media nie ma nic! A przecież, jeżeli nie mamy mediów, to nie możemy użprządkować własnych spraw i jesteśmy niemi co grozi nam, że się wymieszamy i rozpuścimy jak ten cukier w herbacie. To są typowe metody: nie daje się pieniędzy na pielęgnowanie tożsamości i człowiek w końcu się poddaje i się asymiluje.  

DW: Czasem od Niemców można usłyszeć, że chcieliby rozmawiać z Polonią, ale nie wiadomo, do kogo się zwrócić, bo środowisko jest rozczłonkowane. Jak to jest ze spójnością Polonii w Niemczech?

W. L.: Niby nie ma z kim rozmawiać, ale jak jest problem, to wiadomo, do kogo się zwrócić. Bo też o żadnym rozczłonkowaniu nie może być mowy. Istnieje pięć organizacji dachowych w Niemczech: Kongres, Chrześcijańskie Centrum Krzewienia Języka, Kultury i Tradycji Polskiej w Niemczech, Rada Polaków i dwie organizacje, które się wywodzą z czasów przedwojennych: „Rodło” i „Zgoda“. Te organizacje dachowe przed dwunastoma laty założyły Konwent Organizacji Polskich; miejsce, gdzie prezesi spotykają się i omawiają własna politykę i reprezentują tym samym Polonię wobec władz polskich i niemieckich. Co prawda Konwent ratyfikowały tylko cztery organizacje, bo "Rodło" do dzisiaj tej umowy z wewnętrznych powodów nie ratyfikowało. Jednak i tutaj udało nam się znaleźć formułę współpracy. Zadeklarowaliśmy wspólną stałą Konferencję Prezesów pięciu organizacji dachowych, tak że wszyscy prezesi teraz wspólnie siedzą przy jednym stole i wypracowują stanowisko wobec strony niemieckiej.

DW: ….. które przedstawicie w trakcie rozmów przy okrągłym stole. Jaki jest harmonogram tych rozmów?

W.L.: W pierwszej rundzie rozmów w lutym tego roku przedstawiliśmy swoje postulaty. W drugiej  rundzie, która zaczyna się 3 listopada, Niemcy do tych postulatów mają się odnieść. Będziemy pracować w trzech komisjach: Jedna grupa zajmie się zagadnieniami związanymi z pamięcią historyczną, a konkretnie z rehabilitacją Polaków. W międzyczasie wiele grup zostało zrehabilitowanych: dezerterzy, homoseksualiści, a grupa polska nie. Tej komisji będą patronować Władysław Bartoszewski i pani Cornelia Pieper. Druga komisja zajmie się sprawami języka polskiego. Będą w niej zasiadać przedstawiciele ministerstwa kultury i ministerstw poszczególnych landów. Wreszcie będzie też grupa, w której będę zasiadał między innymi ja, która zajmie się sprawami kultury i projektów polsko-niemieckich. Będziemy rozmawiać między innymi o mediach polskich w Niemczech. Projekty mamy gotowe. Polonia Viva na przykład – pomysł wielokrotnie odrzucany przez niemieckie Ministerstwo Kultury BKM – to duży projekt multimedialny: obejmuje portal internetowy, magazyn miesięczny i produkcję polonijnych programów multimedialnych  w Niemczech. Mam silne przeświadczenie, że doprowadzimy do powstania profesjonalnych mediów polonijnych w Niemczech.

DW: I do wygładzenia różnic w traktowaniu niemieckiej mniejszości i Polonii w Niemczech?


W.L.: Rzeczywiście mam nadzieję, że w przyszłym roku, w dwudziestą rocznicę podpisania traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, będzie co świętować. Liczę na to, że, podobnie jak w przypadku stosunków niemiecko-francuskich, które obecnie są bardzo dobre, zwycięży rozsądek. Już tu i ówdzie zachodzą  przecież zmiany na lepsze. Dobre jest na przykład to, że Polska i Niemcy wymieniły się urzędnikami. Jestem zatem optymistą co do wyniku tych negocjacji, ale byłem nim też zawsze.

Rozmowę prowadził: Adam de Nisau

red.odp.: Małgorzata Matzke

Z ostatniiej chwili : Listopadowe spotkanie w "Okrągłego stołu" w Warszawie zapoczątkowało wymianę stanowisk i rozpoczęcie negocjacji w sprawie równouprawnionej symetri traktowania obu grup narodowościowych tzn. Mniejszości niemieckiej w Polsce i Polonii w Niemczech w świetle Traktatu z 1991. Pierwsza runda negocjacji w grupie 3 w sprawach mn. projektów kulturalnych, źródeł finansowania i finansowania podmiotowego organizacji polskich w Niemczech już w ten piątek 10 grudnia br. w Warszawie.