Drucken

Zajac, Lewicki, Wojcicki, MalinowskiPrzedstawiciele rządów Polski i Niemiec nie uzgodnili dotąd wspólnej deklaracji, która mogłaby zostać ogłoszona w piątek w Warszawie po kolejnej rundzie rozmów o wsparciu Polaków w Niemczech i mniejszości niemieckiej w Polsce. Polonia nie kryje rozczarowania.
Według źródeł, zbliżonych do negocjatorów, "sytuacja jest trudna". "Są punkty, w których się rozmijamy" - twierdzą rozmówcy PAP. Potwierdzają, że obie strony przygotowały przed piątkowym spotkaniem w Warszawie własne projekty wspólnej deklaracji, które jednak okazały się nie do pogodzenia.

Wspólna deklaracja miała podsumować trwające od zeszłego roku rozmowy polsko-niemieckiego okrągłego stołu, poświęcone realizacji Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17 czerwca 1991 roku; w tym roku przypada 20. rocznica podpisania traktatu. Celem rozmów okrągłego stołu było rozwiązanie problemu asymetrii pomiędzy sytuacją Polaków w Niemczech a wsparciem mniejszości niemieckiej w Polsce. Polonia argumentuje, że mniejszość niemiecka w Polsce ma nieporównanie większe przywileje i wsparcie niż Polacy w Niemczech, co narusza postanowienia traktatu z 1991 roku.

Jeszcze 1 marca bieżącego roku, po rundzie rozmów w Berlinie, ze strony niemieckiej padło wiele obiecujących propozycji: działacze dawnej mniejszości polskiej, represjonowani przez reżim nazistowski, mają zostać zrehabilitowani, w Berlinie powinno powstać biuro kontaktowe dla Polonii niemieckiej, a w Bochum - centrum dokumentacji i muzeum Polonii. Władze RFN miałyby też opracować koncepcję nauczania języka polskiego jako ojczystego i zaapelować do wszystkich 16 landów o powołanie pełnomocnika, zajmujących się sprawami Polaków w Niemczech.

Polonia oczekiwała, że na podstawie tych propozycji rząd federalny podejmie konkretne zobowiązania, które zostaną potwierdzone w planowanym wspólnym oświadczeniu na spotkaniu w Warszawie. Jednak niemiecki projekt dokumentu nie spełnił tych oczekiwań. "To pokazuje, że obie strony ciągle żyją chyba w dwóch różnych światach. Jesteśmy bardzo rozczarowani" - powiedział PAP przewodniczący Konwentu Organizacji Polskich w Niemczech Wiesław Lewicki. "Czujemy się jak panna młoda porzucona przed ołtarzem" - dodał.

"Wróciliśmy do punktu wyjściowego, gdzie strona niemiecka zainteresowana była tym, byśmy się wszyscy kochali, a nie tym, by załatwiać sprawy" - ocenił w rozmowie z PAP przewodniczący Związku Polaków w Niemczech (ZPwN) pod znakiem "Rodła" Marek Wójcicki. "Nic nie osiągnęliśmy. Nie mamy namacalnych wyników, a jedynie nadzieje i listę postulatów" - dodał.

Według szefa ZPwN mimo obietnic przedstawicieli niemieckiego rządu dotychczas niejasna pozostaje sprawa studium wykonalności dotyczącego utworzenia w Bochum muzeum Polonii. Nie wiadomo też, jak ma wyglądać rehabilitacja działaczy dawnej mniejszości polskiej, represjonowanej reżim nazistowski; według historyków od sierpnia 1939 roku do zakończenia II wojny światowej w 1945 roku gestapo aresztowało od 1200 do ok. 2000 działaczy ówczesnego Związku Polaków w Niemczech (ZPN).

ZPwN "Rodło", uważane za kontynuatora przedwojennej organizacji mniejszości polskiej, chce by rehabilitacja nastąpiła na podstawie uchwały Bundestagu. Wójcicki uważa, że nie do przyjęcia jest propozycja niektórych niemieckich polityków, by jedynie w ramach przygotowywanej szerszej uchwały z okazji 20-lecia traktatu polsko-niemieckiego z 1991 roku, uznać likwidację polskiej mniejszości przez nazistów za akt bezprawia.

Rzeczniczka prasowa MSWiA Małgorzata Woźniak podkreśliła w rozmowie z PAP, że strona polska jest zdeterminowana, jeżeli chodzi o realizację swoich postulatów i dlatego piątkowe spotkanie w ramach okrągłego stołu odbędzie się, ale nie zakończy się podpisaniem deklaracji.

"Uznaliśmy, że są jeszcze kwestie, które wymagają wspólnej rozmowy i dyskusji. Diabeł tkwi w szczegółach i o tych szczegółach chcemy rozmawiać" - powiedziała. Jednocześnie zaznaczyła, że strona polska dąży do tego, by deklarację udało się podpisać jeszcze przed czerwcową rocznicą polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy.

Podkreśliła, że Polska "w żadnym wypadku nie rezygnuje z formuły okrągłego stołu". "Strona polska jest przekonana, że dojdzie do podpisania deklaracji okrągłego stołu jeszcze przed czerwcową rocznicą" - powiedziała. Jak poinformowała, w piątkowym spotkaniu będą uczestniczyć wiceministrowie spraw wewnętrznych: z Polski Tomasz Siemoniak i z Niemiec Christoph Bergner.

Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" napisał w czwartek, że negocjacje nad wspólnym oświadczeniem polsko-niemieckiego okrągłego stołu utknęły również z powodu odmiennych definicji dotyczących Polaków w Niemczech. "Berlin chce uniknąć tego, by Polacy zostali określeni w sposób, sugerujący, iż są mniejszością narodową, bo pociągnęłoby to za sobą żądania innych grup imigrantów" - napisał dziennik.

Według gazety władzom w Berlinie nie podoba się również sformułowanie, proponowane przez polskie MSW: "niemieccy obywatele polskiego pochodzenia" albo "polskiej narodowości". "Dla Berlina ta formuła jest zbyt bliska definicji mniejszości. Dlatego proponuje, by mówić o +grupie polskiego pochodzenia w Niemczech+. To obejmowałoby również tych Polaków, którzy nie są niemieckimi obywatelami i byłoby jasne, że nie chodzi o mniejszość narodową w rozumieniu prawa międzynarodowego" - pisze "FAZ", powołując się na anonimowe źródła.

Gazeta wskazuje, że strona polska utrzymuje z kolei, iż Polacy w Niemczech przynajmniej częściowo są ludnością rdzenną, co odpowiada kryterium mniejszości narodowej. Przywrócenia statusu mniejszości polskiej, która istniała w Niemczech przed wojną domaga się ZPwN.

Organizacje polonijne szacują, że w Niemczech mieszka ok. 2 mln obywateli niemieckich o polskich korzeniach. Władze Niemiec uznają jednak te szacunki za przesadzone.

Z Berlina Anna Widzyk 
PAP 2011-05-05

Źródło: PAP